W jednym z sieciowych marketów kupiliśmy gotowe, zamrożone
ślimaki. Były nawet na specjalnej tacce z wgłębieniami. Wystarczyło tylko
podpiec je w piekarniku.
A jak się potem do nich dobrać? Najłatwiej jest to
oczywiście zrobić za pomocą specjalnych sztućców, koperkowa kuchnia nie jest
jednak aż tak doskonale wyposażona ;-) Ale bez najmniejszych problemów
poradziliśmy sobie wykałaczkami.
Same ślimaki są dość
ciekawe w smaku, swoją „konsystencją” przypominają małże i byłaby to naprawdę
bardzo smaczna, romantyczna kolacja, gdyby nie drobny szczegół…
Kupione przez nas ślimaki były wcześniej obgotowane, a
wejście do muszelek było „zaklejone” czymś, co miało udawać masło pietruszkowe.
Nasz błąd polegał na tym, że etykietę ze składem przeczytaliśmy dokładnie
dopiero po spróbowaniu pierwszego ślimaka… Trzeba było, jeszcze przed
upieczeniem, wydłubać z muszelek tę dziwną mieszankę utwardzonych tłuszczy
roślinnych i zastąpić ją prawdziwym, świeżo zrobionym pietruszkowym masłem. Niestety
nie zrobiliśmy tego i zielonkawe coś popsuło nam romantyczną kolację.
Na szczęście było jeszcze pyszne białe wino i genialna
Bagietka pełnoziarnista.
Składniki:
200g mąki pszennej
200g mąki pszennej pełnoziarnistej
250ml gorącej wody
8g drożdży instant
Łyżeczka cukru
Łyżeczka soli
Oliwa
Wykonanie:
Obie mąki wsypujemy do miski i mieszamy ze sobą, zalewamy
gorącą (ale nie wrzącą) wodą. Mieszamy łyżką i dosypujemy drożdże, cukier i
sól. Dłońmi wyrabiamy ciasto. Zajmie to ok. 10 minut aż ciasto przestanie się
lepić i będzie gładkie i jednolite. Formujemy kulę, smarujemy ją oliwą,
przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia. Ciasto powinno podwoić
swoją objętość, u mnie zajęło to 2 godziny.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na dwie części, z każdej z nich
formujemy bagietkę (z kawałka ciasta formujemy długi wąski prostokąt, który
składamy do środka na trzy części) Kładziemy (zlepieniem do dołu) na blaszce
wyłożonej papierem do pieczenia i zostawiamy do wyrośnięcia na pół godziny.
Robimy nacięcia nożem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i
pieczemy ok. 30 minut, aż bagietki pięknie się zarumienią.
nie rozumiem jak mozna nie przeczytac co jest na opakowaniu !! jeszcze z potrawa ktora sie je pierwszy raz ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
A jednak można. Przeczytałam etykietę (jak zawsze zresztą) nie wczytywałam się jednak dokładnie w skład. Wiedziałam, że są ślimaki w całości (oczyszczone i obgotowane wcześniej) i masło pietruszkowe, które oprócz masła zawierało inne tłuszcze, które niestety popsuły smak potrawy.
UsuńAle tak to niestety bywa z gotowymi daniami, na szczęście jadamy je sporadycznie, więc może to jednak nie aż taka zbrodnia :/
Również pozdrawiam
Olesia naprawdę jesteś czasami upierdliwa :P
UsuńTeż robiliśmy te ślimaki. Przecież to "zielone coś" było jak plastik:D No ale zdarza się;)
OdpowiedzUsuńHaha ja tez te slimaczki mam w zamrazalniku. Maz sie skusil i zakupil. Dobrze wiedziec, bo sama nie doczytałam o "tym czymś" :)
OdpowiedzUsuńKiedy byłam mała, hodowałam winniczki na balkonie. Co prawda skusiłam się kiedyś w restauracji na ślimaki, ale dziwnie się potem z tym czułam. Patrzę na Twoje zdjęcia i nadal się z tym dziwnie czuję, więc chyba jednak się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńCo do etykiet to ja mam prawdziwą fazę - zawsze wszystko obczytuję od góry do dołu.
Pozdrawiam
Mnie do ślimaków zniechęciłą rodzinka - pewnego dnia przygotowałam koperty ze ślimakami, boczkiem i camambertem, odpowiedź była: dobre te pieczarki... :)
OdpowiedzUsuńŚlimaki przy odrobinie zapału najlepiej zrobić samemu, zbierać, obczyścić i obgotować. Co prawda sezon na ich zbieranie już minął (trwa przez cały maj) a poza tym okresem są pod ochroną, niemniej warto się pokusić :) Pozdrawiam.
mase pysznych przepisow....nie mialam chwili by zerkac co tutaj dobrego i smacznego slychac a tu tyle nowosci.....fajnie....jak wroce z wakacji to bede gotowac.....
OdpowiedzUsuńpięknie podane te ślimaki! ja raz próbowałam przyrządzone przez teścia i chyba nie zostanę ich fanką.
OdpowiedzUsuń