Ostatni gwizdek na zasłoikowanie ogórków. A co to za zima
bez korniszonów? ;-) Wiem, że teoretycznie można je kupić- sama przez lata
kupowałam całkiem dobre korniszonki, ale teraz wiem, że znacznie przyjemniej je
się takie samodzielnie zrobione. Po pierwsze doprawiamy je tak jak chcemy, po
drugie sami też dobieramy ogórki (ja najbardziej lubię małe korniszony). I o
ile ładniej wygląda piwnica pełna słoików i to nie tylko słoików z ogórkami.
Ech, lubię robić przetwory, po prostu lubię :-) Zapraszam na Korniszony.
▼
piątek, 30 sierpnia 2013
środa, 28 sierpnia 2013
Leczo z cukinii z szynką
Ze smaków Chorwacji najbardziej utkwił mi w pamięci smak
warzyw. Warzyw, które prawie codziennie jem też w Polce, ale w Chorwacji
smakują zupełnie inaczej. Takie zwykłe warzywa, jak pomidory, cukinia, czy
papryka, czyli nic wyszukanego, a smak genialny. Warzywa spokojnie sobie rosły
w pełnym słońcu i cieple- chyba stąd ten smak, nie wiem, ale codziennie z niewielkiego, lokalnego bazarku wracaliśmy
z siatkami przepysznych, dojrzałych warzyw. Razem z Misiem wymyślaliśmy ciekawe
sposoby na wykorzystanie ich w kuchni na tarasie. Wśród potraw nie mogło
zabraknąć naszej ulubionej, letniej potrawy, czyli leczo. Tym razem było to
Leczo z cukinii z szynką. Nie obyło się bez problemów- koperkowy aparat odmówił posłuszeństwa, ale dobry Miś pozwolił mi użyć w tym wpisie swoich pięknych, autorskich, misiowych zdjęć :-)
niedziela, 25 sierpnia 2013
Jagnięcina duszona w winie z figami
Koperkowa rodzina spędziła chorwacki urlop z nie byle kim,
bo z Rodziną Misiów- czyli moim Bratem Misiem, jego żoną Misią i „Małymi Szkodnikami”,
możecie ich poznać na misiowym blogu.
Taki wspólny wyjazd musiał oznaczać jedno- wiele smacznych wieczorów.
Mieliśmy kuchnię z widokiem na morze i góry, nie byle jaką kuchnię, bo kuchnię
na tarasie (genialny patent, niestety nie do powtórzenia w naszym
klimacie). Figami pod domem już się
zachwycałam przy okazji figowego dżemu (Miś zresztą też). Fig mieliśmy pod
dostatkiem, więc postanowiliśmy połączyć je z mięskiem, z nie byle jakim
mięskiem, bo z jagnięciną. Eksperyment został pozytywnie oceniony przez obie
rodziny (Koperkową i Misiową), a Jagnięcina duszona w winie z figami została
pochłonięta w ekspresowym tempie. Zapraszam też na jagnięcinę do Misia.
piątek, 9 sierpnia 2013
Dżem z fig, czyli jednym słowem Dżemsfik ;-)
Koperkowa kuchnia urlopuje.
Miejsce wypoczynku nie jest może zbyt oryginalne, bo pojechaliśmy do Chorwacji,
czyli kraju najchętniej odwiedzanego w tym roku przez Polaków. Polski język słychać na plażach, w klimatycznych knajpkach, przy kolorowych straganach i w wąskich
uliczkach. Wcale nam to jednak nie przeszkadza, bo niby czemu miałoby
przeszkadzać?
Tak sobie spędzamy leniwie
wakacje, nawet upał aż tak nie doskwiera, gdy można wykąpać się w Adriatyku
(Mała I nauczyła się pływać w rękawkach), kostek lodu nigdy nie brakuje, a o
kawałek przyjemnego cienia wcale nie tak trudno.
Codziennie rano czeka na nas
miseczka słodkich jak miód, świeżo zerwanych fig. Nie spodziewałam się, że to
możliwe, ale po tygodniu figi się nam przejadły. Jako, że w Polsce świeże figi
są towarem deficytowym, postanowiłam zabrać ze sobą do domu kilka słoiczków
dżemu zrobionego z fig, czyli tak zwanego Dżemsfiku. W zeszłym roku dostałam od mojego brata słoiczek podobnego dżemu (klik). Tegoroczne wakacje spędzamy razem, Miś i tym razem zrobił dżemsfik, ale dla odmiany z pomarańczami (klik). Gotowymi dżemikami podzieliliśmy się "po bratersku" ;-) To będą moje wakacje
zamknięte w słoiku. Może w jakiś zimny, szary, listopadowy poranek koperkowy
mąż zaserwuje mi gofry z figowym dżemem, wnosząc trochę słonecznych wspomnień
do koperkowego domu… Zobaczymy czy to podziała. Nie zaszkodzi spróbować,
dlatego zapraszam na Dżem z fig.